poniedziałek, 24 grudnia 2012

004. Mój mały świat

   Do domu dojechałam godzinę później. Mieszkałam w przytulnym dwupiętrowym mieszkaniu w jednej z dzielnic Chicago. Cóż, może nie była to może willa z basenem, ale jak na trzy osoby i tak było wystarczająco duże. Rodzice rozwiedli się gdy miałam 4 lata, teraz mieszkałam z tatą. Nawet nie wiem dlaczego. Nie chcę wiedzieć. Wiem tyle, że mama jest teraz żoną vice-prezesa jakiejś niezbyt znanej ale dobrze prosperującej firmy. Od chwili gdy zostawiła tatę z dwójką małych mogłaby już nie istnieć. Matka nie powinna opuszczać własnych dzieci. Przekręciłam klucz w zamku i weszłam do środka. Cóż, może nie byłam idealną panią w domu, ale jako jedyna kobieta w tym opuszczonym przez Boga miejscu, nie mogłam pozwolić by bezduszni samcy zamienili je w jeden wielki burdel. Od wejścia płynnie przechodziło się do korytarzyka, łączącego salon, kuchnię oraz łazienkę. Salon (2)został urządzony w stylu retro i glamour, tak jak to kiedyś lubiła mama, natomiast kuchnia była raczej vintage. Łazienka, jako że jedna w domu musiała być przestronna i duża. Na piętrze znajdowały się dwie sypialnie - moja i mojego brata.
   Zamknęłam za sobą drzwi i odrzuciłam torbę na bok. Miałam dużo czasu przed powrotem Alana i taty, tak więc wypadałoby go jakoś rozsądnie zagospodarować. Pobiegłam na górę do swojej sypialni, wciągnęłam na nogi krótkie spodenki i stare conversy, po czym ubrałam jeszcze koszulkę na ramiączkach oraz bluzę, chwyciłam iPoda i wyszłam na zewnątrz. Włożyłam słuchawki do uszu. Rozbrzmiały pierwsze nuty Slipknota. Uśmiechnęłam się lekko i pobiegłam w stronę parku.

1 komentarz:

  1. Hej, bo mam mały problem z GG. Czy mogłabyś napisać na ten nr : 45104948 ? Przepraszam za zamieszanie ;*

    OdpowiedzUsuń